CSK

Przejdź do menu Przejdź do treści

Mateusz Nagórski: Nasiąkałem światem Kaczmarskiego

Jak wspomina pan swój pierwszy kontakt z twórczością Jacka Kaczmarskiego?

Mateusz Nagórski: Moja przygoda z jego twórczością zaczęła się bardzo wcześnie. Byłem pewnego rodzaju efektem eksperymentu, jaki robią rodzice najczęściej z muzyką klasyczną, włączając swoim dzieciom od wczesnych lat np. Mozarta. Tylko w moim przypadku był to Jacek Kaczmarski. Brzmi to bardzo romantycznie, ale to szczera prawda. W ten sposób nasiąkałem jego światem, który odbierałem wówczas czysto emocjonalnie a nie intelektualnie.

Później, już jako nastolatek, sam zacząłem bardziej interesować się jego twórczością i ją zgłębiać. Miałem to szczęście, że załapałem się jeszcze na jeden z ostatnich koncertów Jacka Kaczmarskiego w Piwnicy pod Harendą, czyli w dość legendarnym miejscu w kontekście jego osoby. W końcu tak się złożyło, że sam zacząłem grać i śpiewać.

Gdy Jacek zachorował to moje pierwsze koncerty były właśnie koncertami pomocowymi. Uczestniczyłem w takim pospolitym ruszeniu, które miało na celu zebranie funduszy na leczenie Jacka. Z czasem zaczęło to się intelektualnie porządkować i przekułem to w swoją drogę artystyczną. Zacząłem sięgać po „mniej znanego Jacka”. Powszechnie kojarzymy go z rzeczy, które sam wyśpiewywał, ale ja wybrałem jego poezje, do której nie ma nut.

I tak powstały albumy „Skruchy i erotyki dla Ewy” oraz „Mój Zodiak”. Ciekaw jestem, jak wyglądały prace nad muzyką do wierszy Jacka Kaczmarskiego i ile podczas tworzenia było Nagórskiego a ile Kaczmarskiego?

M.N.: Naturalną rzeczą były myśli „co powiedziałby Jacek Kaczmarski”, ale musiałem w jakiś sposób odciąć się od takiego „kamienia”, który by nade mną ciążył. Tak samo pojawiały się pytania „czy spodoba się to publiczności?”. Artysta tworząc musi jednak od tego się uwolnić, tworzyć tak, jak uważa za słuszne i udowodnić, że ma rację albo się pomylić na swój własny rachunek i odpowiedzialność.

Oczywiście ze względu na fakt, że na tym Jacku wyrosłem, to uważam, że jestem przedstawicielem, uczniem pewnego kanonu, który Jacek w piosence prezentuje, a nawet może kontynuatorem. Dlatego pewne rzeczy, które tworzę są w tym kanonie osadzone.

Wydaję mi się, że na pierwszej płycie „Skruchy i erotyki dla Ewy” udało nam się wspólnie z Andrzejem Dębowskim, od tego kanonu dość silnie odejść. Natomiast w „Moim Zodiaku” jesteśmy paradoksalnie mu bliżsi, chociaż jest to album późniejszy i chyba bardziej dojrzały. I to był zabieg celowy.

Jacek napisał muzykę to trzech tekstów i ja przyjąłem jego stylistykę silnie się inspirując jego kompozycjami. Dlatego moim zdaniem, te płyty są dość od siebie różne. Powiedziałbym, że „Skruchy…” są muzycznie bardziej moje, a „Mój Zodiak”  mocniej inspirowany Jackiem.

Zamknięciem tryptyku ma być album „Notatnik australijski”. Na jakim etapie są obecnie prace?

M.N.: Powoli na koncertach gramy kilka utworów. Na koncercie w CSK też je zaprezentujemy. Kompozycyjnie opracowana jest prawie połowa materiału. W przyszłym roku planujemy grać większą liczbę piosenek z „Notatnika”.

Podczas koncertu w Klubie Muzycznym CSK wystąpi pan z Miłoszem Wośkiem. Jak doszło do waszej współpracy?

M.N.: Z Miłoszem poznaliśmy się przy okazji współpracy nad innym projektem jakim był spektakl „Święty”, który miał swoją premierę w Krakowie. Libretto napisał nasz wspólny znajomy, krakowski poeta Michał Zabłocki, Miłosz został zaproszony jako aranżer całości, a ja jako kompozytor i wykonawca piosenki „Inteligencjo”.

W związku z tym, że obaj jesteśmy z Warszawy, razem jeździliśmy na występy ze spektaklem „Święty” i w trakcie tych podróży rozmawialiśmy o wielu innych rzeczach jak np. o „Zodiaku”, którym udało mi się go zarazić. Mniej więcej po paru miesiącach od naszego spotkania spotkaliśmy się na pierwszej naszej próbie.

Pozostańmy przy piątkowym występie. Czy poza utworami „Mój Zodiak”, szykują panowie „bonusy”?

M.N.: Poza wspomnianymi utworami z „Notatnika” będą też utwory, które w całości napisał Jacek. Wykonywałem je zazwyczaj na gitarę lub dwie, ale teraz zostały one opracowane na gitarę i fortepian.

Rozmawiał Damian Stępień

ZADANIA DOFINANSOWANE ZE ŚRODKÓW BUDŻETU PAŃSTWA

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych podanych w formularzu rejestracyjnym przez Centrum Spotkania Kultur w Lublinie